Znalazłeś mojego bloga? Przeczytaj nim zatracisz się w lekturze!

Na tym oto blogu znajdują się książki, opowiadania i scenariusze(wyłącznie) mojego autorstwa. Znajdziecie je z poku w kolumnie o nazwie "Książki". Wystarczy kliknąć w wybrany tytuł a przeniesie was do strony z treścią książki czy scenariusza. A na stronie głównej bloga dodaje posty zazwyczaj z informacją o dodaniu kolejnej części książki czy scenariusza. W całości napisane (dodane) jest: "Koszmar nocy, Tribe", Scenariusz - "Cena Sławy" i Scenariusz- "Romeo i Julia". Scenariusz "Romeo i Julia" jest oparty na znanym dramacie Shekspira. Akcja toczy się we współczesnych czasach. To jak by ktoś miał mi coś do zarzucenia.
Dziękuję za uwagę. Miłego czytania.

"Sztuka rodzi się tylko z najwyższego poruszenia najintymniejszych mocy duszy" - Friedrich Schelling

wtorek, 6 kwietnia 2010

Rozdział V

Rozdział V



Zamek był ponury i ogromny. W środku było pełno lochów.
-Co chcesz z nami zrobić! -Krzyknęła Hay Lin do króla.
-O, ja chcę tylko serca Kondrakaru.
-Nigdy!-Wrzasnęła Will pełna złości.
-O to Widzę nie pogadamy po przyjacielsku. Dobra. A masz!
-Tylko na tyle cię stać?-Odparła Irma z drwiną w głosie od razu omijając jego pocisk.
Mirdon próbował nie zważać na drwiny strażniczek.
Atakował i atakował nie dając dziewczynom możliwości kontrataku. Nagle Hay Lin dostała w skrzydełko.
-Co taki mądry, to a masz!
Strzał mocy Hay Lin przyparł go do ściany. Lekko wystraszony potęgą ich mocy teleportował się.
Ostatnie jego słowa to:
-Wygrałyście bitwę, ale nie wojnę!
-Co mu jest?-Spytała Will.
-Może się nas przestraszył?-Żartowała Irma
-Na pewno ciebie.-Zaśmiała się Cornelia
-Może ciebie, raczej twoich włosów.
Wtedy Irma oblała Cornelię.
-Jak ja cię…
-Dziewczyny przestańcie, wracamy do Kondrakaru.

-O, jesteście, myślałem, że będziecie tam dłużej.
-Nie wiemy, co się stało, Mirdon uciekł, teleportował się gdzieś.
-A, mi odstrzelił skrzydełko.-Wtrąciła się Hay Lin.
-Mógł wam tylko dać satysfakcję wygranej, że tak łatwo może z nim pójść.
-Racja, możemy już wracać na ziemię, jutro mamy ważny test.
-Dobrze i uczcie się pilnie.
Następnego dnia.
-Jak wam poszedł test?-Spytała Will swoje przyjaciółki
-Kiepsko, a tobie?
-Też, ale ciekawe, kiedy wrócimy do Tribe?
-Ja tam nie chcę wracać, a do tego macki Mirdona przyprawiają mnie o dreszcze.-Powiedziała z odrazą Irma
-A, czego tu się bać, przecież ty masz takie same.
-Corny, chcesz pstryczka w nos?
-Dziewczyny czy wy zawsze musicie się kłócić?-Jak zwykle przerwała im Will- Do zobaczenia.
I razem z Taranie skręciły za rogiem.
W domu Hay Lin.
-Muszę trochę odpocząć.- Stwierdziła Hay Lin rzucając się na łóżko.
Szybko zasnęła.
-Ej, co ja tu robię? Tribe? Mirdon? Will! NIEEEEEEEEE!!
Widziała jak król trafia Will.
-Nieeee!
Jeszcze krzyczała jak się obudziła. Co może być gorszego od śmierci przyjaciółki, nawet w snach? A co najgorsze, sny czarodziejki powietrza zazwyczaj się sprawdzały. Szybko wykręciła numer do Will.
-Will musisz do mnie natychmiast przyjść.
-Ale, czemu?-Odpowiedział jej głos w schłuchawce
-Dowiesz się jak przyjdziesz.-I odłożyła słuchawkę
Po pięciu minutach Will była już pod jej domem.
-No i co się takiego ważnego stało?-Zapytała Will będąc już w pokoju Hay Lin.
-Miałam sen. A moje sny zazwyczaj się sprawdzają.
-No tak.
-Widziałam twoją śmierć.
-COOO!!!!!! Mam nadzieję, że akurat ten sen się nie spełni!
-Ja też. Mówimy dziewczynom?
-Nie, nie chcę ich martwić.
Nagle do Hay Lin dzwoni telefon.
-Cześć, tu Cornelia u mnie jest impreza, wpadniesz, a może u ciebie jest Will, bo nie ma jej w domu?
-Dobra tylko się przebiorę. A co do Will to jest u mnie.
-To powiesz jej o imprezie, Ok?
-Ok.
-Kto to?-Zapytała Will
-Cornelia, zapraszała na imprezę.
-A, to idę do domu się przebrać. Zobaczymy się na imprezie. Pa.
-Pa.
Gdy Will wyszła.
-Biedna Will. Mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że niedługo może zginąć.
Na imprezie.
-Cześć, fajnie, że przyszłyście. Reszta jest już w środku. Ale co takie ponure miny, jest zabawa?- Cornelia przywitała Will i Hay Lin.
-Bo jest taka smętna pogoda…- Odpowiedziała w pośpiechu powierniczka serca Kondrakaru.
-Dobra, wchodźcie.
Muzyka dudniła na cały regulator, z sufitu zwieszały się balony i serpentyny, na stole były pyszne przekąski i wszyscy tańczyli. No prawie wszyscy. Irma stała przy stole z przekąskami i zajadała ciasteczka.. Podeszła do niej Will.
-No Irma dostanie ci się od Corny, to jest już ostatnie ciastko, lepiej jej tego nie mówić.
-Czego macie mi nie mówić?-Niestety Cornelia zauważyła pusty talerz po ciastkach - O nie Irma musiałaś wszystko zjeść, moja mama je upiekła specjalnie na imprezę, więcej już nie mam. Całe szczęście, że za rogiem jest całodobowy. Wejdę tam i kupię herbatniki i jakieś cukierki. Will, przypilnuj imprezy i Irmy żeby wszystkiego nie zjadła.
-Ok.
Cornelia ubrała się i wyszła.
-No już, już tańczyć.-Will poganiała Irmę, żeby odeszła od stołu.
-Ale, z kim ja będę tańczyć?
-Czy mogę panią prosić do tańca?-Wtrącił się Andrew Hornby, sympatia Irmy.
-O…o…oczywiście.-Jąkała się Irma.
-,,No widzisz już masz, z kim tańczyć’’-Powiedziała jej telepatycznie Will.
W sklepie.
-Poproszę trzy paczki herbatników i te cukierki.- Cornelia kupowała słodkości.
-Dwanaście pięćdziesiąt.
-Proszę.
-Dziękuję.
Magle do uszu Corneli dobiegły krzyki ludzi wołających na ratunek.
-Ciekawe skąd te krzyki?
-Pewnie koło antykwariatu.-Wtrąciła się ekspediętka.-Ale policja się tym zajmie. Jak dla ciebie to przeszkadza to biegnij do domu. Mi to jest obojętne.
Cornelia szybko pobiegła w stronę antykwariatu. Zobaczyła tam potwora. Akurat trzymał w rękach człowieka i wypytywał go o nie. Cornelia połączyła się telepatycznie z przyjaciółkami.
-,,Witch słyszycie mnie Witch.’’-Wołała je.
-,,Co jest?’’-Usłyszała głos Will
-,,Chodźcie tu szybko, po mieście grasuje potwór.’’
-,,A dokładniej’’.
-,,Koło antykwariatu’’
-,,No nie teraz, kiedy się roztańczyłam.’’-Irma posmutniała.
-,,A tak z ciekawości, z kim’’-Cormelia oczekiwała odpowiedzi sama
-,,Z Andrewem Hornby.’’-Dumnie odpowiedziała jej Irma.
Cornelia zdziwiła się.
-,,Ale i tak musisz przyjść.’’
-,,No dobra.’’-Powiedziała w myślach Irma-,,Już wiem jak się wymigam. Może to trochę prymitywne, ale zadziała.’’
-O kurcze jak późno a ja nie odrobiłam bioli. Muszę lecieć. Pa.-Rzuciła czarodziejka wody i pobiegła w stronę wyjścia.
-Ale…-Próbował ją zatrzymać Andrew
-/Udało się\- pomyślała.
Po kilku minutach wszystkie dziewczyny zebrały się koło antykwariatu, ale ukryły się tak żeby potwór ich nie zauważył. Musiały się przemienić.
-Strażniczki, łączcie się!-Krzyknęła Will
Widziała jak po dwie krople mocy jednoczą się z Irmą i Taranie. Potem sama się przemieniała. Czuła jak rosną jej skrzydełka i ona sama rosła. Po dłuższej chwili Will opadła na ziemię. Widziała jak Hay Lin robi ósemki.
-/Pewnie zapomniała o swoim śnie\-Pomyślała.
Wszystkie ruszyły w kierunku stwora.
-Ej zostaw tego bezbronnego człowieka i zmierz się z nami!-Krzyknęla Irma
-O strażniczki. Nie będziecie musiały sobie brudzić rąk jak dobrowolnie oddacie mi serce Kondrakaru.-Powiedział chrapliwym, ale spokojnym głosem stwór.
-Mirdon?!-Krzyknęla Hay Lin
-Tak, widzicie, jaka moja magia jest potężna. Lepiej dajcie mi serce Kondrakaru teraz albo przypłacicie życiem.
-A, po co ci one jak jesteś tak potężny?-Drwiła z niego Irma.
-To proste, żeby być potężniejszy.-Mirdon się już niecierpliwił- Ale jak nie dacie mi serca to walczymy!
-Jak chcesz, ale nie zdziw się jak znowu dostaniesz bęcki.-Dorzuciła czarodziejka wody.
Stwór nie zdążył zareagować, kiedy podwójna fala mocy dosięgła go odrzucając lekko w tył.
-I, co łyso ci?-Irma nie mogła się powstrzymać od kolejnych drwin.
-To był fal start, teraz poczujecie mój gniew.
Jak z procy wystrzelił magiczny bicz przywierając je do budynku.
-I, co poddajecie się?
-Nigdy!-Krzyknęła Taranie
Cała była w ogniu, który przedostał się do bicza, a później do ręki stwora.
-A, moja ręka!-Krzyknął potwór puszczając czarodziejki z uwięzi.
-Raczej łapa.-Powiedziała triumfalnie Irma.
-To jeszcze nie koniec. Przekonacie się, czym grozi sprzeciwienie się Mirdonowi!-Kryczał znikając w chmurze pyłu i dymu.
-Kcha kcha-Kaszlała Will-znów uciekł.
-Kcha, kcha. Może nie jest taki mocny, za jakiego się podaje.-Dodała Irma
-Apsik.-Kichnęła Hay Lin
-Na zdrowie. Zostawmy tu nasze krople astralne i wybierzmy się do Kondrakaru. Trzeba to wyjaśnić.-Postanowiła Will

Brak komentarzy:

Ilu was mnie znalazło

Obserwatorzy