Znalazłeś mojego bloga? Przeczytaj nim zatracisz się w lekturze!

Na tym oto blogu znajdują się książki, opowiadania i scenariusze(wyłącznie) mojego autorstwa. Znajdziecie je z poku w kolumnie o nazwie "Książki". Wystarczy kliknąć w wybrany tytuł a przeniesie was do strony z treścią książki czy scenariusza. A na stronie głównej bloga dodaje posty zazwyczaj z informacją o dodaniu kolejnej części książki czy scenariusza. W całości napisane (dodane) jest: "Koszmar nocy, Tribe", Scenariusz - "Cena Sławy" i Scenariusz- "Romeo i Julia". Scenariusz "Romeo i Julia" jest oparty na znanym dramacie Shekspira. Akcja toczy się we współczesnych czasach. To jak by ktoś miał mi coś do zarzucenia.
Dziękuję za uwagę. Miłego czytania.

"Sztuka rodzi się tylko z najwyższego poruszenia najintymniejszych mocy duszy" - Friedrich Schelling

Koszmar nocy, Tribe

 Rozdział  I


Will wstała dzisiaj wcześnie rano, mimo iż była sobota. Nie, dlatego że coś ją obudziło. Nie. Wstała ze smutku. Wczoraj jej popielica wpadła pod samochód i Will musiała ją uśpić. Kiedy dziewczyna zmusiła się w końcu wstać przypomniała sobie ,że umówiła się z przyjaciółkami. Miały omówić ich nowe moce.Wprawdzie to stare moce, ale nie od tej czarodziejki. Spojrzała na zegarek. Była 710.
Mozolnie ubrała się i poszła do kuchni. Jej mama już wstała i robiła śniadanie. Will usiadła przy stole.
-O! Co tak wcześnie? Zazwyczaj w soboty śpisz do dziesiątej.
-Nie mogłam spać. Brakuje mi popielicy.
-Wiem, co czujesz. Kiedy byłam w twoim wieku zginął mi mój piesek.
-No dobra. Śpieszę się, bo umówiłam się z dziewczynami na ósmą a jeszcze muszę wpaść do Mata oddać książkę.
-Może to ci poprawi humor?
-Gofry? Dzięki, pycha.
Will zjadła śniadanie, wzięła książkę i wyszła na dwór. Oddała ją i pobiegła do Srebrnego Smoka gdzie czekały już na nią przyjaciółki.

                                                                                                 
Rozdział II


        Irma wraz z Cornelią i Teranie już od pół godziny stały przed restauracją rodziców Hay Lin. Gdy zobaczyły swoją przyjaciółkę ucieszyły się. Teraz już były w komplecie. Każda miała inną moc niż powinna mieć. Irma ma moc ognia i wody, a nie samej wody.
-No, jesteś wreszcie.-Powiedziała lekko znudzona Irma.
-Sory, ale musiałam oddać książkę dla Mata.
-Ale teraz już jest. Choćmy. Hay Lin czeka na nas w środku..-Dodała zniecierpliwiona Cornelia.
W restauracji, Hay Lin podawała klientowi tace z kurczakiem.
-O dziewczyny, już jesteście.
Nagle z kuchni dobiegł głos jej ojca.
-Kochanie, zanieś suchsi do stolika piątego.
-Nie mogę, koleżanki do mnie przyszły.-Biegnąc zrzuciła swój fartuch.
-Hay Lin…
-Pa, tatku.-Krzyknęła biegnąc na góre.
Gdy wszystkie znalazły się w pokoju czarodziejki powietrza Irma zaczęła.
-To wszystko jest bardzo dziwne, ja nie tylko mam moc wody, ale i ognia.
-A ja dostałam wodę.-Wtrąciła się Teranie
-Ja za to ziemię a Cornelia powietrze.
-Czyli każda dostała przeciwną moc-dodała Will -woda i ogień, ziemia i powietrze.
-To ma sens. Ale czemu tak się dzieje. Trzeba o to spytać wyrocznię.-Dorzuciła Irma.
-Oho, o wilku mowa. Wyrocznia nas wzywa.

 
Rozdział III

Gdy strażniczki przybyły, do Kondrakaru Wyrocznia medytował, a raczej rozmyślał nad nowym problemem.
-To, co mi mówicie jest dziwne, ale jednak potrafię to wyjaśnić. W pewnym świecie zwanym Tribe zawsze panował spokój i zgoda jednak zapanował tam chaos, przez nowego króla nazywanego powszechnie Mirdon. W tym świecie jest wiele skarbów i bardzo żyzne pola. Mirdon chce jak już się pewnie domyśliłyście wszystko przejąć. Trochę podobna historia jak w Meridianie.
-No, ale co ma to wspólnego z nami.
 -Już ci odpowiadam droga Irmo. Fobos w porównaniu z nim to pikuś. A jemu nie wystarczy Tribe, chce zdobyć Kondrakar. Wszyscy są przerażeni, choć próbujemy panować nad strachem. Przez to wasze krople mocy pomieszały się.
-I pewnie temu nas wezwałeś, żebyśmy uratowały Kondrakar i Tribe.
-Zgadza się, Will. Jednak nie od razu, prześpijcie się z tym.
-Dobra dziewczyny przenosimy się na Ziemię.
Czarodziejki wchłonęły swoje krople astralne.
-Mamy szczęście, że wszystko nam wytłumaczył.-Odparła Tarnie.
-Tara dzielisz moc ze mną.
-Corny jak teraz masz jeszcze moją moc to może umiesz latać.
-Nie wiem, nie próbowałam. A do tego jak będę latać rozwalą mi się włosy. Wolę pewnie stąpać po ziemi niż bujać w obłokach.
-I oto nasza sztywna strojnisio-pięknisia-modnisia.
-Irma!
-Co strojnisiu?
-Dziewczyny przestańcie-zaprotestowała Will- trzeba nad tym pomyśleć. Może chce nas sprowokować i zabrać Serce Kondrakaru.
 -Will ma rację. Trzeba najpierw poznać jego dokładny plan.
Planowały nie czując, że ktoś je obserwuje.



Rozdział IV
 

Był słoneczny poniedziałek. Właśnie zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję. Miały dziś się udać do Tribe, czekały tylko na znak Wyroczni.
Gdy wyszły ze szkoły różowa kula zaczęła buchać jasnym światłem. To znak. Czas się przemienić i ruszać po wskazówki do Kondrakaru.
-Witajcie.-Słychać było głos wyroczni- Uważajcie na siebie i pamiętajcie, że Mirdon jest chytry i szybki.
-Ale my jesteśmy szybsze.
-Widzę Irmo, że rozpiera cię energia, ale u Ciebie Will nie widzę, ani strachu, ani radości tylko smutek, co się stało?
-Trudno mi o tym mówić. Moja popielica wpadła pod samochód i musiałam ją uśpić.
Wtedy Will wybuchła płaczem.
-Spokojnie nie płacz. A teraz skupcie się na misji. Oto portal do Tribe.
Dziewczyny stanęły przy portalu. Postawiły jeden krok, to wystarczyło żeby wchłonęły je wirujące pasma magii. Ich oczom ukazał się przerażający widok. Nie chodzi tylko o okropną okolicę.
-Gorzej niż za Fobosa.-Powiedziała nagle Will
 -Coś czuję, że ci ludzie nie wrócą na kolację do domu-Przed Irmą pociągnięto dwóch ,,więźniów’’.
-To strażniczki, łapać je. Ale oszczędźcie je, król Mirdon się nimi zajmie.
-Will mam ich przygrzać czy oblać?-Spytała Irma.
-Najlepiej to i to.
-Ok.
-Aaaaaa pali.-Krzyczał jeden ze strażników.
-Aa moje oczy. Przestańcie, to nic nie da tylko nas rozzłości.
Chwila nieuwagi i dziewczyny zostały złapane.
-Puszczajcie.-Krzyczała Cornelia i Hay Lin.
Cała piątka została zaciągnięta do ponurego zamku.



Rozdział V


Zamek był ponury i ogromny. W środku było pełno lochów.
-Co chcesz z nami zrobić! -Krzyknęła Hay Lin do króla.
-O, ja chcę tylko serca Kondrakaru.
-Nigdy!-Wrzasnęła Will pełna złości.
-O to Widzę nie pogadamy po przyjacielsku. Dobra. A masz!
-Tylko na tyle cię stać?-Odparła Irma z drwiną w głosie od razu omijając jego pocisk.
Mirdon próbował nie zważać na drwiny strażniczek.
Atakował i atakował nie dając dziewczynom możliwości kontrataku. Nagle Hay Lin dostała w skrzydełko.
-Co taki mądry, to a masz!
Strzał mocy Hay Lin przyparł go do ściany. Lekko wystraszony potęgą ich mocy teleportował się.
Ostatnie jego słowa to:
-Wygrałyście bitwę, ale nie wojnę!
-Co mu jest?-Spytała Will.
-Może się nas przestraszył?-Żartowała Irma
-Na pewno ciebie.-Zaśmiała się Cornelia
-Może ciebie, raczej twoich włosów.
Wtedy Irma oblała Cornelię.
-Jak ja cię…
-Dziewczyny przestańcie, wracamy do Kondrakaru.

-O, jesteście, myślałem, że będziecie tam dłużej.
-Nie wiemy, co się stało, Mirdon uciekł, teleportował się gdzieś.
 -A, mi odstrzelił skrzydełko.-Wtrąciła się Hay Lin.
-Mógł wam tylko dać satysfakcję wygranej, że tak łatwo może z nim pójść.
-Racja, możemy już wracać na ziemię, jutro mamy ważny test.
 -Dobrze i uczcie się pilnie.
Następnego dnia.
-Jak wam poszedł test?-Spytała Will swoje przyjaciółki
-Kiepsko, a tobie?
-Też, ale ciekawe, kiedy wrócimy do Tribe?
-Ja tam nie chcę wracać, a do tego macki Mirdona przyprawiają mnie o dreszcze.-Powiedziała z odrazą Irma
-A, czego tu się bać, przecież ty masz takie same.
-Corny, chcesz pstryczka w nos?
-Dziewczyny czy wy zawsze musicie się kłócić?-Jak zwykle przerwała im Will- Do zobaczenia.
I razem z Taranie skręciły za rogiem.
W domu Hay Lin.
-Muszę trochę odpocząć.- Stwierdziła Hay Lin rzucając się na łóżko.
Szybko zasnęła.
-Ej, co ja tu robię? Tribe? Mirdon? Will! NIEEEEEEEEE!!
Widziała jak król trafia Will.
-Nieeee!
Jeszcze krzyczała jak się obudziła. Co może być gorszego od śmierci przyjaciółki, nawet w snach? A co najgorsze, sny czarodziejki powietrza zazwyczaj się sprawdzały. Szybko wykręciła numer do Will.
-Will musisz do mnie natychmiast przyjść.
-Ale, czemu?-Odpowiedział jej głos w schłuchawce
-Dowiesz się jak przyjdziesz.-I odłożyła słuchawkę
Po pięciu minutach Will była już pod jej domem.
-No i co się takiego ważnego stało?-Zapytała Will będąc już w pokoju Hay Lin.
-Miałam sen. A moje sny zazwyczaj się sprawdzają.
-No tak.
-Widziałam twoją śmierć.
-COOO!!!!!! Mam nadzieję, że akurat ten sen się nie spełni!
-Ja też. Mówimy dziewczynom?
-Nie, nie chcę ich martwić.
Nagle do Hay Lin dzwoni telefon.
-Cześć, tu Cornelia u mnie jest impreza, wpadniesz, a może u ciebie jest Will, bo nie ma jej w domu?
-Dobra tylko się przebiorę. A co do Will to jest u mnie.
-To powiesz jej o imprezie, Ok?
-Ok.
-Kto to?-Zapytała Will
-Cornelia, zapraszała na imprezę.
-A, to idę do domu się przebrać. Zobaczymy się na imprezie. Pa.
-Pa.
Gdy Will wyszła.
-Biedna Will. Mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że niedługo może zginąć.
Na imprezie.
 -Cześć, fajnie, że przyszłyście. Reszta jest już w środku. Ale co takie ponure miny, jest zabawa?- Cornelia przywitała Will i Hay Lin.
-Bo jest taka smętna pogoda…- Odpowiedziała w pośpiechu powierniczka serca Kondrakaru.
-Dobra, wchodźcie.
Muzyka dudniła na cały regulator, z sufitu zwieszały się balony i serpentyny, na stole były pyszne przekąski i wszyscy tańczyli. No prawie wszyscy. Irma stała przy stole z przekąskami i zajadała ciasteczka.. Podeszła do niej Will.
-No Irma dostanie ci się od Corny, to jest już ostatnie ciastko, lepiej jej tego nie mówić.
-Czego macie mi nie mówić?-Niestety Cornelia zauważyła pusty talerz po ciastkach - O nie Irma musiałaś wszystko zjeść, moja mama je upiekła specjalnie na imprezę, więcej  już nie mam. Całe szczęście, że za rogiem jest całodobowy. Wejdę tam i kupię herbatniki i jakieś cukierki. Will, przypilnuj imprezy i Irmy żeby wszystkiego nie zjadła.
-Ok.
Cornelia ubrała się i wyszła.
-No już, już tańczyć.-Will poganiała Irmę, żeby odeszła od stołu.
-Ale, z kim ja będę tańczyć?
-Czy mogę panią prosić do tańca?-Wtrącił się Andrew Hornby, sympatia Irmy.
-O…o…oczywiście.-Jąkała się Irma.
-,,No widzisz już masz, z kim tańczyć’’-Powiedziała jej telepatycznie Will.
W sklepie.
-Poproszę trzy paczki herbatników i te cukierki.- Cornelia kupowała słodkości.
-Dwanaście pięćdziesiąt.
-Proszę.
-Dziękuję.
Magle do uszu Corneli dobiegły krzyki ludzi wołających na ratunek.
-Ciekawe skąd te krzyki?
-Pewnie koło antykwariatu.-Wtrąciła się ekspediętka.-Ale policja się tym zajmie. Jak dla ciebie to przeszkadza to biegnij do domu. Mi to jest obojętne.
Cornelia szybko pobiegła w stronę antykwariatu. Zobaczyła tam potwora. Akurat trzymał w rękach człowieka i wypytywał go o nie. Cornelia połączyła się telepatycznie z przyjaciółkami.
-,,Witch słyszycie mnie Witch.’’-Wołała je.
-,,Co jest?’’-Usłyszała głos Will
-,,Chodźcie tu szybko, po mieście grasuje potwór.’’
-,,A dokładniej’’.
-,,Koło antykwariatu’’
-,,No nie teraz, kiedy się roztańczyłam.’’-Irma posmutniała.
-,,A tak z ciekawości, z kim’’-Cormelia oczekiwała odpowiedzi sama
-,,Z Andrewem Hornby.’’-Dumnie odpowiedziała jej Irma.
Cornelia zdziwiła się.
-,,Ale i tak musisz przyjść.’’
-,,No dobra.’’-Powiedziała w myślach Irma-,,Już wiem jak się wymigam. Może to trochę prymitywne, ale zadziała.’’
-O kurcze jak późno a ja nie odrobiłam bioli. Muszę lecieć. Pa.-Rzuciła czarodziejka wody i pobiegła w stronę wyjścia.
-Ale…-Próbował ją zatrzymać Andrew
-/Udało się\- pomyślała.
Po kilku minutach wszystkie dziewczyny zebrały się koło antykwariatu, ale ukryły się tak żeby potwór ich nie zauważył. Musiały się przemienić.
-Strażniczki, łączcie się!-Krzyknęła Will
Widziała jak po dwie krople mocy jednoczą się z Irmą i Taranie. Potem sama się przemieniała. Czuła jak rosną jej skrzydełka i ona sama rosła. Po dłuższej chwili Will opadła na ziemię. Widziała jak Hay Lin robi ósemki.
-/Pewnie zapomniała o swoim śnie\-Pomyślała.
Wszystkie ruszyły w kierunku stwora.
-Ej zostaw tego bezbronnego człowieka i zmierz się z nami!-Krzyknęla Irma
-O strażniczki. Nie będziecie musiały sobie brudzić rąk jak dobrowolnie oddacie mi serce Kondrakaru.-Powiedział chrapliwym, ale spokojnym głosem stwór.
-Mirdon?!-Krzyknęla Hay Lin
-Tak, widzicie, jaka moja magia jest potężna. Lepiej dajcie mi serce Kondrakaru teraz albo przypłacicie życiem.
-A, po co ci one jak jesteś tak potężny?-Drwiła z niego Irma.
-To proste, żeby być potężniejszy.-Mirdon się już niecierpliwił- Ale jak nie dacie mi serca to walczymy!
-Jak chcesz, ale nie zdziw się jak znowu dostaniesz bęcki.-Dorzuciła czarodziejka wody.
Stwór nie zdążył zareagować, kiedy podwójna fala mocy dosięgła go odrzucając lekko w tył.
-I, co łyso ci?-Irma nie mogła się powstrzymać od kolejnych drwin.
-To był fal start, teraz poczujecie mój gniew.
Jak z procy wystrzelił magiczny bicz przywierając je do budynku.
-I, co poddajecie się?
-Nigdy!-Krzyknęła Taranie
Cała była w ogniu, który przedostał się do bicza, a później do ręki stwora.
-A, moja ręka!-Krzyknął potwór puszczając czarodziejki z uwięzi.
-Raczej łapa.-Powiedziała triumfalnie Irma.
-To jeszcze nie koniec. Przekonacie się, czym grozi sprzeciwienie się Mirdonowi!-Kryczał znikając w chmurze pyłu i dymu.
-Kcha kcha-Kaszlała Will-znów uciekł.
-Kcha, kcha. Może nie jest taki mocny, za jakiego się podaje.-Dodała Irma
-Apsik.-Kichnęła Hay Lin
-Na zdrowie. Zostawmy tu nasze krople astralne i wybierzmy się do Kondrakaru. Trzeba to wyjaśnić.-Postanowiła Will

Rozdział VI

-Witam dziewczęta, co was tu sprowadza.-Zaczął Wyrocznia.
-Mirdon był w mieście i …-Zaczęła Will
-I znowu uciekł.-Wtrąciła się Irma
-Daj mi skończyć Irmo! Wyrocznio może ty wyjaśnisz nam jego dziwne zachowanie.
-Niestety nie. Lecz tak samo i dla mnie jego zachowanie jest nadmiernie dziwne, ale teraz wracajcie do domów. W waszym świecie jest już późno.
Następnego ranka.
Pip, pip-dźwięczał budzik Will. Mozolnie podniosła się. Zobaczyła, że na jej łóżku leży popielica, ale była rozmyta, prawie przezroczysta. Wyblaknięta. Wyglądała jak duch, a może to wyobraźnia Will? Ale dziewczyna myślała, że jest żywa.
-To ty. Naprawdę ty, wróciłaś do mnie.
Gdy, już miała ją dotknąć zwierzątko znikło. Will zaczęła płakać. Zakryła twarz dłońmi jakby nie chciała żeby ktoś ją zobaczył. Lecz była sama. Sama ze swoim smutkiem i żalem. Nie wytrzymała.
-/Wiem, że nie mogę, lecz ja muszę coś zrobić, bo z żalu pęknie mi serce.\-Myślała biegnąc.
Wsiadła na rower i jechała. Jechała do miejsca gdzie pochowała popielice. Zatrzymała się przed polem jej dziadka.
Na końcu był postawiony krzyżyk, a przed nim leżały suche kwiaty. W tym miejscu zaczęła kopać. Rękoma odgrzebywała następne bryły ziemi.
-,,Will wiem, co czujesz, ale nie rób głupstw. Wiesz, że to niemożliwe, ale jednak nie chcesz w to wierzyć i zmieniasz coś za wszelką cenę. Cierpisz. Wiem, ale przestań.’’-Will usłyszała w głowie głos Wyroczni.
-Skąd możesz wiedzieć, co czuję, nigdy nie straciłeś bliskiej osoby!!-Krzyknęła jakby w nicość.
-A żebyś wiedziała.- Dziewczyna usłyszała go wyraźnie. Wiedziała, że przeniosła się do Kondrakaru.
-Kiedy jeszcze nie trafiłem do Kondrakaru mieszkałem właśnie w Tribe.
-O, i dopiero teraz mi to mówisz.-Odparła Will z pogardą.
-Tak, tylko mi nie przerywaj-ciągną dalej Wyrocznia-
-Pamiętam to jakby to było wczoraj. Miałem dziewczynę.
Piękną dziewczynę. Lecz ona zginęła. Poszedłem nad strumyk i nie zabrałem jej ze sobą. A chciałem.
-I, co umarła z tęsknoty?- Drwiła Will.
-Przestań!- Oburzył się wyrocznia.-Mieliśmy takie miejsce, za rzeką. Własne. Trzeba było ją  przeskoczyć liną. Ta lina była stara, lecz jakoś nie dawała po sobie tego znać. Mnie nie było, więc Miranda, bo tak miała na imię, poszła tam sama. Lina się zerwała i ona uderzyła głową o kamień.
Wyrocznia posmutniał i można było dostrzec jak po jego policzku spływa łza.
-Rozumiem i przepraszam.-Will spuściła głowę.
-Nic nie szkodzi. Wiem, co czujesz.
Will uśmiechnęła się. Wtedy zauważyła, że znów znalazła się na ziemi. Szybko popędziła rowerem do domu. Tam przywitała ją rozgniewana mama.
-Gdzieś ty była, zaraz spóźnisz się do szkoły.- Narzekała mama.
-Idę, już idę. Musiałam gdzieś wyskoczyć.
-A mianowicie gdzie? – Spytała już rozgniewana mama.
-Odetchnąć od rzeczywistości.
-Gdzie byłaś, jeśli można spytać?
-Za miastem.
-Dobrze, dobrze, ale leć już, bo się spóźnisz do szkoły.
-Pa mamo!
-Pa córciu!
Will pobiegła do szkoły, gdzie czekały już na nią przyjaciółki.
-Gdzieś ty była? Myślałyśmy, że już nie przyjdziesz.-
-Narzekała, Irma.
-Byłam w Kondrakarze.- Zaczęła Will
-O, i co?- Pytała zaciekawiona, Hay Lin.
-Powiedział mi, że on kiedyś mieszkał w Tribe i miał dziewczynę…
-On? Dziewczynę?-Drwiła Irma.
-Możesz mi łaskawie nie przerywać!-Zdenerwowała się Will.-No, ale…
-Ale, co?-Krzyknęła razem reszta dziewczyn.
-Jak przeskakiwała przez rzekę taką starą liną, lina się zerwała a ona zginęła.- Wypaliła jak z procy Will.
Dziewczyny posmutniały. W milczeniu szły pod klasę. Nagle Irma zaczęła:
-No, co wy dziewczyny. Rozchmurzcie się.
-Ty nigdy nie umiesz się zachować! -Zdenerwowała się Cornelia.
-Nie, Irma ma rację. To stało się dawno i Wyrocznia się z tym pogodził. -Will uspokoiła Cornelię.
Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje.




Rozdział VII

-Pamiętajcie, dzisiaj jest dyskoteka o godz. 1600. Przyjdźcie licznie.-Powiadomiła dzieci pani Kinderboken.
I wtedy zadzwonił dzwonek informujący, że czas się zbierać. W czasie drogi do domu dziewczyny rozmawiały.
-W, co się ubierzecie? – Zaczęła, Cornelia.
-A, nic ciekawego. Ubiorę się w… nowe spodnie i tunikę.
-O, kupiłaś nowe spodnie. Jak wyglądają?- Wtrąciła się Irma.
-Dowiesz się na imprezie.
-Ale…
-O tu już skręcam. Choć Tara.        
-No, weź. - Narzekała Irma.
-Pa.
- Tara wyduś to od niej.
-Tak naprawdę to wcale mnie nie interesuje. Przecież zobaczę je na imprezie. - Odmówiła grzecznie Teranee.
-Dzięki Tara.- Will podziękowała Teranee tuż za zakrętem.
-Nie ma za co.
W domu Will.
-Cześć mamo.
-Witaj córciu. Jak było w szkole?
-Dobrze. Dzisiaj jest impreza. Mogę na nią iść?
-Oczywiście. A w co się ubierzesz?
-Chyba w te nowe spodnie.
-No, są naprawdę ładne. Idź się szykuj, bo się spóźnisz.
Will pobiegła do swego pokoju i zaczęła szperać w swojej szafie, lecz nigdzie nie mogła znaleźć spodni.
-Mamo, gdzie położyłaś moje spodnie?
-Zapomniałam ci powiedzieć Will, położyłam je w tej dużej szafie.
Szafa była w sypialni mamy czarodziejki. Była bardzo duża. Mogło tam wejść z pięć osób. Był nawet tam, jak to Will nazywała, korytarz, w którym znajdowały się kurtki.
-/Nie jest tu wcale tak ciemno jak sądziłam\ - Pomyślała Will
Wtedy przesuwane drzwi huknęły zamykając w ten sposób wyjście.
-/Coś tu jest nie tak\
Will próbowała je otworzyć, lecz nic z tego.
-/Utknęłam\- Pomyślała
Wtedy w przedziale na kurtki zapaliło się światło, lecz po kurtkach nie zostało ani śladu.
-/Ej, co jest? Gdzie kurtki? A skąd tu się wzięło światło?\
-Więcej pytań niż odpowiedzi, co nie Will.
-Kim jesteś i czego chcesz?
- Nie poznajesz mnie, Will.
Wtedy w głowie Will zaczęło coś świtać.
-Mirdon…
-Tak jest.
-Czego ode mnie chcesz. – Powiedziała idąc białym jak śnieg korytarzem, wiedząc, że na końcu czeka ją potwór.
-Serca Kondrakaru, a czego miałbym chcieć?
Will weszła już do jego komnaty.
-Strażniczki łą… Aaaaaaaaaa… ratunku!!! – Will chciała się przemienić, lecz nie zdążyła gdyż potwór chwycił ją swoimi oślizgłymi mackami.
-Przecież nie mogę pozwolić żebyś uciekła. Straże, związać ją! Najlepiej łańcuchem z rogu jednorożca.
-Tak jest! - Odpowiedzieli mu straże.- A wrzucić ją do lochów?
-Oczywiście, a co myśleliście?
-Nic panie.
-Puśćcie mnie!- Krzyczała Will do straży, gdy byli już przy lochach.
-A, co nam zrobisz dziecinko?- Spytali ją dwaj silni mężczyźni od razu wrzucając ją do środka.
A, na Ziemi dziewczyny oczekiwały Will nie wiedząc, że jest w wielkich tarapatach.
-No gdzie ona jest, dawno powinna już być.
-,,Strażniczki, Will potrzebuje waszej pomocy. Udajcie się natychmiast do Kondrakaru. Za budynkiem znajdziecie portal.”- Wyrocznia połączył się telepatycznie z dziewczynami.
-Hej, czy wy też to słyszałyście?- Zapytała Cornelia.
-Tak. Szybko!- Odpowiedziała jej Teranee.
W Kondrakarze dziewczyny dowiedziały się wszystkiego.
-Hay Lin, oto zastępcze serce Kondrakaru. Strzeż go jak oka w głowie.
I, wtedy Wyrocznia podarował dziewczynie kryształ. Lecz ten był błękitny i nie był tak potężny jak prawdziwe serce Kondrakaru, lecz wystarczał, aby można było się przemienić.
Wyrocznia otworzył portal. Lecz przed przejściem na drugą stronę oznajmił im:
-Pamiętajcie Mirdon pokazał swoje prawdziwe oblicze, więc musicie być czujniejsze niż zwykle.
-Rozumiemy.- Odpowiedziała Hay Lin.
Wtedy wszystkie przeszły przez portal. Po drugiej stronie znalazły Will leżącą na ziemi i zalaną łzami. Po chwili ocknęła się.
-Dziewczyny to wy! Wiedziałam, że mnie uratujecie! Ale jak beze mnie się przemieniłyście?- Zaczęła Will.
-Wyrocznia dał nam zastępcze serce Kondrakaru. Spójrz.-
-Odpowiedziała na jej pytanie Hay lin.
-No dobra, ale przemieńcie mnie, bo inaczej nigdy nie wyplączę się z tych łańcuchów.
I wtedy Hay Lin uniosła kryształ do góry i krzyknęła,,Will-
 -energia”. Po przemianie powierniczka serca Kondrakaru powiedziała:
-No nareszcie czuję się wolna!- Lecz od razu uśmiech zszedł z jej twarzy, ponieważ przypomniała sobie sen swojej przyjaciółki, Hay Lin.
-Will, wszystko dobrze?- Zapytała ją Terane.
-Tak, oczywiście. Ruszamy do boju!
Dziewczyny przeteleportowały się poza więzienie, lecz nie spodziewały się, że prosto do komnaty Mirdona…
-O, dziewczyny. Spodziewałem się was.
-A jak się domyśliłeś, że tu jesteśmy.- Spytała Will
-Tą twoją przyjaciółeczkę słychać było w całym zamku.
Wtedy, ni z tąd, ni z owąd, wystrzelił promień mocy w stronę, Terane, która ledwo ominęła pocisk.
-Przebrałeś miarkę!- Wrzasnęła Will.
Mirdon tylko się uśmiechną i wystrzelił pocisk z prędkością światła. Will ledwo to zauważyła. I stało się to, co przyśniło się Hay Lin…
-WILL!- Krzyknęła ze łzami w oczach.
Ledwo zdążyła ją złapać.
Nie ujdzie ci to na sucho!- Wrzasnęła Cornelia.
Teranie sprawdzała puls dla Will. Niestety nie wyczuła go… Hay Lin przeniosła dziewczyny do Kondrakaru.
-Teraz to my uciekłyśmy.- Powiedziała ze smutkiem Irma



Rozdział VIII


-To wszystko przeze mnie! Gdybym wam powiedziała o tym śnie to ona by żyła!- Płakała Hay Lin. 
-Cii… To nie twoja wina- Pocieszała ją Cornelia.
Will leżała teraz przed nimi w białej trumnie trzymając w rękach kwiat. To róża. Była też w swoim magicznym stroju
-Jej kropla astralna zostanie na ziemi i zajmie jej miejsce, lecz oczywiście będzie bez mocy.- Zaczęła Wyrocznia.
-I ty mówisz to z takim spokojem!- Krzyknęła Irma.
-To było jej pisane. Ja nie mogę zmienić przeznaczenia.
-Uspokój się Irma! Każdy jest smutny tylko inaczej to okazuje.- Uspokajała Irmę Taranie.
Mieszkańcy Kondrakaru zamknęli trumnę. Wszyscy płakali. Nie. Nie wszyscy. Wyrocznia zdawał się być bez serca. Miał obojętną minę. Dziewczynom wydawało się, że jego oczy cieszą się. Mieszkańcy Kondrakaru spuścili trumnę w wyznaczone miejsce, które wydawało się nie mieć końca. W Kondrakarze nie było czegoś takiego jak ziemia, więc grób przykryli marmurową płytą. Był tam też pomnik. Napisano na nim: Will Vandom zmarła w wieku 13 lat.
Cornelia położyła przed nim kwiat. Później wszyscy wyszli oprócz Irmy. Ona została, zacisnęła pięści i powiedziała:
-Pomścimy cię…




Koniec

Ilu was mnie znalazło

Obserwatorzy